wtorek, 1 września 2015

wtorek, 23 czerwca 2015

Wymuszona przewa

Przepraszam ale w tym momencie nie mogę pisać, jednak to nie znaczy że znikam. Szykuje coś większego w tym modernizację bloga, ale najpierw muszę uporać się z kilkoma większymi problemami w tym ze szkołą.


niedziela, 24 maja 2015

Przegląd prac - podsumowanie


Jeśli nie wiecie o czym mówię to już tłumacze. Przegląd jest to coś podobnego w działaniu do sesji, funkcjonuje w plastyku.  Chodzi tu o zaprezentowanie wszystkich wykonanych zadań i prac z danego półrocza, na podstawie których komisja wystawi nam proponowaną ocenę na koniec.



Jeśli jak większość ludzi (np. ja) olaliście sobie pracę przez całe półrocze, czaka was nagły przypływ adrenaliny i praca po nocach. W przypadku mojej szkoły dodatkowo wszystkie projekty muszę przykleić równo na czarny karton. Krótko mówiąc, cała zarwana nocka dla przeklętych 20 min.

Jednak mimo wszystko żyje, i mam się dobrze. Od środy jedyne co robię po szkole to śpię. I było by to na tyle gdyby nie jeden mały szkopuł. Musiałam iść do szkoły w sobotę.

Tak po prostu, bo trzeba odpracować jakiś poniedziałek ze stycznia. Nic by mi do tego i tak miałam zostać na weekend to jednak jak wiadomo nauczyciele odpuszczają i ani obecni ani nieobecni nic z tego mieć nie będą. No i stało się oczywiście, siedem osób i jeszcze mi dwie godziny przepadły bo rzeźby nie miałam. A spokojnie mogłabym sobie pospać.
No cóż zdałam, to najważniejsze. Poniżej kilka wybranych prac. Od jutra przez cały tydzień wpisy prawdopodobnie będą pojawiać się codziennie, ewentualnie co drugi dzień. A teraz idę spać, dobranoc!


niedziela, 17 maja 2015

Przeglad!

Nowe posty już od 23 maja, a teraz lecę zaliczyć pierwsza klasę. Wybaczcie mi moja nieobecność, przegląd to być albo nie być, jak sesja...


poniedziałek, 4 maja 2015

Jak wstawać rano i jeść za darmo.

(kocham ten deser)

Powiedzmy, że bardzo się nudzisz, ale tak naprawdę, albo że masz strasznie dużo zadań na głowie. Postanawiasz więc wstać wcześniej niż zwykle, poćwiczyć od rana, czy wykonać część zadań, w czasie gdy nikt nie może ci przeszkodzić bo zwyczajnie śpi. Mimo wszystko jednak nie masz motywacji by wstać.Przedstawię więc ci dziś bardzo prostą metodę, dzięki której przy okazji zarobisz jeden darmowy posiłek.

Jak to mówią "Najciemniej pod latarnią", po prostu załóż się ze znajomym o jedzenie. Jednak z zakładami trzeba uważać (oj trzeba, idiotów nie brakuje - szkoda że mogę to powiedzieć o sobie, ważne że popis się udał... nieważne) Sama się założyłam, jako, że obecnie mam przez ten tydzień tylko (nudnnnnne) zajęcia z EDB w tym tygodniu założyłam się o B-smarta z KFC z Pauliną, że do piątku będę wstawać o 5 rano. Pomyślałam, że komuś może przydać się kilka porad o co i z kim się zakładać (taka mała lekcja manipulacji dla początkujących i wstydziochów).

Trzy (moje) zasady zakładów:
  1. Jeżeli ktoś nie wieży że uda ci się coś zrobić, albo będzie myślał, że to dla niego proste do wykonania o wiele chętniej się z tobą założy i o wyższą stawkę. dobrym przykładem są tu "zakłady barowe" które proponują chłopaki z kanału "5 sposobów na..." 1 2 3
  2. Wykorzystaj swoje zwyczaje, oraz swoich znajomych. Im lepiej ktoś cię zna tym trudniej będzie mu uwierzyć, że dasz radę zrobić coś do siebie niepodobnego. Np. w moim wypadku jest to wstanie o 5 rano (wszyscy wiedzą że kocham spać ^^)
  3. Czasami warto zaryzykować, nawet gdy zakładasz się o przekonanie. Nie mówię to o ryzykowaniu zdrowiem, ale jeżeli zakładasz się że np. powiesz pierwszej lepszej osobie bardzo wiarygodnie "kocham cię"  warto zaryzykować, w najgorszym wypadku powiesz że to zakład, przeprosisz i sobie pójdziesz, a przynajmniej pokonasz swoją nieśmiałość, a może przy okazji poznasz kogoś nowego.
No cóż, na dzisiaj to na tyle, wracam do nauki, szykuję już post o książkach o rozwoju osobistym także do czwartku najpóźniej powinien być ;)

sobota, 2 maja 2015

Malownicza Majówka

Gdzie plastyk tam nie ma wolnego


Majówka, trzy dni wolnego, a dla uczniów liceum z wyjątkiem maturzystów, rozpoczęcie długiego wolnego tygodnia, ale są wyjątki, czyli uczniowie plastyka, ta, Czeka mnie "obóz PO" Czyli jak w tydzień przerobić roczny materiał. Taa, jakby lekcji było mi mało, to jeszcze muszę skończyć prace ma malarstwo.


Majówka z pędzlem


Nie oczekując ładnej pogody, trzeba było zabrać się do malowania. Na początek, przeklęta martwa, czyli to:


Na moje nieszczęście, musiałam zaczynać pracę od nowa. Nie ma co się bronić, wyglądała paskudnie.


No więc, pędzle w ruch i szukamy pomysłu jak namalować liście. Dzisiaj wstałam o 12.00. Do teraz zdążyłam zjeść śniadanie. Pracowita majówka się zaczyna nie ma co. A jeszcze czarną  pastelą muszę to narysować. życzcie mi szczęścia.


Na chwilę obecną wygląda to mniej więcej tak (wybaczcie zdjęcie robione kamerka od laptopa)


A jak wam mija majówka? Robiliście coś ciekawego, a może jak ja nadrabiacie zaległości.

wtorek, 28 kwietnia 2015

Maj - miesiąc czystego biurka. Nowe nawyki wyruszają na wojnę


Wpadka z laptopem


Wybaczcie mi ta chwilową nieobecność, ale puki co regularność musze odstawić na bok. Przynajmniej do przeglądu czyli 20 maja. Mimo wszystko będę się starać, tylko, że do końca tygodnia (piątek) jestem bez ładowarki od laptopa. Dell ma inne wejście niż większość laptopów.

Nowy nawyk w jeden miesiąc


Robiąc pracę, zaliczając co nie co i uzupełniając zaległości, wpadłam na pomysł by ogarnąć i uspokoić mój bałagan na biurku - posprzątać i utrzymać porządek dłużej niż 2 godziny. Jakoś zawsze miałam z tym problem, ale idąc tropem , że nowe nawyki wprowadza się w życie średnio 30 dni (22-70) postanowiłam,  że uczynię dla siebie maj miesiącem czystego biurka.Tak więc już zabieram się do sprzątania, a jest co, planuję w czerwcu małe przemeblowanie. Tak więc nawyk sprzątania i posiadanie czystego biurka będzie jak manna z nieba. 

Dzisiaj mam dla was krótkie streszczenie wpisu Steva Pavliny na temat wprowadzania nowych nawyków (całość znajdziecie tutaj). Postanowiłam skrócić go do suchych faktów , żeby nikt się nie przemęczał, dlatego tym bardziej zachęcam do przeczytania całości. ;)

30 dni do sukcesu - Steve Pavlina


30-dniowa próba stanowi potężne narzędzie rozwoju osobistego.  Jest to też wspaniały sposób na rozwijanie nowych nawyków, a co najlepsze – jest on śmiesznie prosty.

Powiedzmy, że chcesz wprowadzić sobie nowy zwyczaj, jak program treningowy, czy pozbyć się złego nawyku. Wszyscy wiemy, że ta trudna część to rozpoczęcie i utrzymanie nowego nawyku przez pierwszych kilka tygodni. Kiedy już przezwyciężysz siłę inercji, dużo łatwiej jest utrzymać kurs.
A my często powstrzymujemy się mentalnie przez choćby rozpoczęciem, myśląc o zmianie jako o czymś permanentnym – zanim w ogóle zaczniemy. Myślenie o dokonaniu dużej zmiany i trzymaniu się jej każdego dnia przez resztę życia wygląda zbyt przytłaczająco, gdy jesteś wciąż przyzwyczajony do robienia czegoś zupełnie odwrotnego. Im bardziej myślisz o zmianie jak o czymś trwałym, tym bardziej utwierdzasz się na obecnej pozycji.

A co, gdybyś pomyślał o wprowadzeniu zmiany tymczasowo, powiedzmy, na 30 dni – potem jesteś wolny i możesz wrócić do starych nawyków? To już nie wygląda tak skomplikowanie. Ćwicz codziennie przez 30 dni, a potem przestań. Utrzymaj schludnie zorganizowane biurko przez 30 dni – i daj sobie na luz. Czytaj przez godzinę dziennie przez 30 dni, a później wróć do oglądania telewizji.

No a kiedy już ukończysz tę 30-dniową próbę, co się stanie? Po pierwsze, zajdziesz dostatecznie daleko, by móc teraz ustanowić nawyk, a ponadto będzie on łatwiejszy do utrzymania niż było wprowadzanie go od zera. Po drugie, w tym czasie złamiesz uzależnienie od starego nawyku. Po trzecie, będziesz miał za sobą 30 dni sukcesu, co da Ci większe przeświadczenie, że możesz kontynuować. A po czwarte, uzyskasz 30 dni wartościowych efektów, co da Ci praktyczną odpowiedź na pytanie czego możesz się spodziewać, jeżeli kontynuujesz, stawiając się na lepszej pozycji do świadomego podejmowania długoterminowych decyzji.

Dlatego, kiedy już osiągniesz koniec tej 30-dniowej próby, Twoja zdolność do uczynienia nawyku stałym znacznie się zwiększa. 

Kolejna korzyść płynąca z tego podejścia jest taka, że możesz stosować je do testowania nowych zwyczajów, kiedy nie jesteś do końca przekonany, czy będziesz chciał utrzymać je na całe życie. Przerwanie kiedy wiesz, że nowy nawyk do Ciebie nie pasuje to żaden wstyd. Ta metoda 30-dniowych prób wydaje się działać najlepiej, gdy mowa o codziennych nawykach. Codzienne nawyki wprowadza się o wiele łatwiej.

Oto parę innych pomysłów na zastosowanie 30-dniowych prób:

• Przestań oglądać telewizję. Nagraj wszystkie swoje ulubione programy i zachowaj je na czas po zakończeniu próby. Cała moja rodzina zrobiła tak pewnego razu i okazało się to bardzo pouczające.
• Bierz prysznic/kąp się/ogól się każdego dnia. Wiem, że TOBIE akurat to konkretnie nie jest potrzebne, więc przekaż to proszę komuś, komu jest.
• Wychodź każdego wieczoru. Idź za każdym razem w inne miejsce i rób coś zabawnego – to będzie godny zapamiętania miesiąc.
• Spędzaj codziennie pół godziny na sprzątaniu i organizowaniu swojego domu czy biura. To w sumie 15 godzin.
• Rzuć papierosy, colę, śmieciowe jedzenie, kawę czy inne niezdrowe uzależnienie.
• Naucz się wstawać rano.
• Codziennie pisz pamiętnik.
• Każdego dnia publikuj nowy wpis na blogu.

Potęga tego podejścia leży w jego prostocie. Kiedy postanawiasz robić coś każdego dnia bez wyjątku, nie możesz tłumaczyć sobie czy uzasadniać opuszczenia jednego dnia, ani nie możesz obiecywać sobie, że zrobisz coś później, przebudowując swój plan.





wtorek, 21 kwietnia 2015

O motywacji blogów kilka

Raz na jakiś czas zdarzya mi się poczytać o samorozwoju, motywacji i sposobach na życie, czasami znajduję perełki, ale ostatnio ten świat mnie po prostu wciągnął do środka.

Rozwój osobisty


Około trzy miesiące temu zaczęłam ponownie szukać informacji o śnie polifazowym, ze znacznie lepszym skutkiem niż za pierwszym razem. I tym razem, o dziwo stało się coś jeszcze. 2 tygodnie później próbowałam spać polifazowo (ze względu na czynniki zewnętrze i zepsuty budzik-telefon musiałam po 4 dniach zaprzestać), jednak, w tym samym czasie zainteresowałam się samorozwojem. Nic dziwnego skoro o śnie polifazowym pisały osoby zajmujące się samorozwojem.

I tak utknęłam w tym świecie. Od tego czasu zmieniły mi się pewne upodobania, a mianowicie przestałam czytać książki fabularne w takim dużym stopniu jak poprzednio, za to chłonę obecnie wszystkie książki o psychologi, samorozwoju i motywacji. 

Blogi motywujące i o motywacji


Szukając trochę w internecie trafiłam na parę blogów o zarządzaniu własnym czasem, motywacji, samorozwoju, inspiracji i trochę o wszystkim. Dzisiaj rano siedząc sobie na zajęciach postanowiłam zapisać sobie parę pomysłów na posty, tak więc dzisiaj prezentuje wam mały "spis treści".

No to po kolei:

http://vademecumblogera.pl/ - Nie ma nic lepszego dla początkującego blogera od ciekawego bloga wraz z poradami dotyczącymi bloga. No nie powiem dla mnie pani Beata Redzimska prowadzi świetnego bloga, może nie pisze o samej motywacji ale na pewno motywuje do pisania.

http://hattu.pl/ - Ciągle czytam i poznaję. Chodź nie zawsze jestem na bieżąco, pewne artykuły naprawdę mnie zachwyciły.

http://designyourlife.pl/ - Nic tak nie cieszy jak motywujący i inspirujący blog w jednym. Jeśli ktoś nie ma czasu lub chęci to pewne treści znajdzie również na Youtube. Dzięki designyourlife wreszcie znalazłam motywację i pomysł jak zmienić moje otoczenie na przyjemniejsze, oraz jak organizować czas.

Ulubione:

http://kameralna.com.pl/ - Motywacja, motywacja i jeszcze raz motywacja (ale nie tylko o motywacji jest to blog) Rada goni radę, wszystko poukładane, w jednym miejscu. Nie ma tu obłoków, "wielkich ideii" które zrzerają miejsce. Za to jest wszystko o czym ja marzę: Jak zrobić to i to, Co zrobić ty osiągnąć to i to, porady prosto z życia. Marzenie, i wszystko bez długich opisów i lania wody, ;) po prostu porady idealne

http://wizjoner.org/ - czyli rozwój na poważnie, ale nie sztywno.  Artur Wójtowicz pokazuje drogi, jak je rozwijać. Nie ma tu szybkich porad, za to są poważne przemyślenia i rozwiązania poważnych problemów. a w tym jak osiągnąć sukces. Tak jak Kameralną lubię za proste rady dotyczące głównie codzienności tak Wizjonera za rozwiązywanie trudniejszych problemów, za nakierowywanie nas w odpowiednim kierunku. Nie są to rady które dadzą efekt po kilku dniach. Są one skierowane w przyszłość, często dużo dalszą niż planujemy. Znajdziemy tu sposoby na rozwiązanie wielu problemów, rozwijanie osobowości, charakteru.

http://stevepavlina.pl/ - blog Steve Pavliny, a właściwie jego tłumaczenie. Czyli długo, nieraz nie w kilku artykułach, ale tak dokładnie, że przeczytasz, bo jest tam wszystko czego potrzebujesz (co nie znaczy że znajdziesz tak wszystko co chcesz). No i naprawdę profesjonalnie. Wszystko pisane na podstawie życia samego autora. O wszystkim, naprawdę. Gdybym miała wybrać jeden blog byłby to ten. Problemy  porannym wstawaniem, sen polifazowy, biznes, rozwój osobisty, kariera , podróże, nawyki.Znajdziecie tu prawdziwe rozwiązania jednak czasami prawda wymaga. Bez naukowych teorii, a mimo wszystko jest logicznie i zrozumiale dla każdego. 

Tak więc z mojej strony to wszystko zapraszam was do zapoznania się z blogmi. Niedługo będę pisała o motywujących książkach.

A wy, znacie jakieś ciekawe blogi o motywacji?



sobota, 18 kwietnia 2015

Zaczytana - "Ja Diablica" Katarzyna Berenika Miszczuk

Miał być post, a zamiast niego powstała inspiracja. Wciągnął mnie co prawda drugi tom, ale... Nieważne.  Zapraszam do minirecenzji ;)


"Ja diablica"


"Gdy dwudziestoletnia Wiktoria zostaje zamordowana, zaczyna nowe życie. Dosłownie. Trafia do piekielnego Los Diablos, gdzie dostaje intratną posadę diablicy. Jej zadaniem jest targowanie się o dusze zmarłych, czyli potencjalnych nowych obywateli Piekła. Jednak Wiktoria nie potrafi pogodzić się ze swoją przedwczesną śmiercią, dlatego ciągle wraca na ziemię. Postanawia też zawalczyć o miłość swojego życia i... wybrać między przystojnym diabłem Belethem a śmiertelnikiem Piotrem. Ja, diablica to wybuchowa mieszanka dwóch rzeczywistości - ziemskiej i piekielnej; to również korowód barwnych postaci, takich jak neurotyczna Śmierć, narcystyczna Kleopatra (tak, TA Kleopatra) czy diaboliczny Azazel, którego plan przewiduje zdobycie władzy nad całym światem piekielno-niebiańskim." (lubimyczytac.pl)




Wzloty i Upadki


Jako że recenzować za bardzo nie umiem, postanowiłam nikogo nie przynudzać.

Główną bohaterką jest niczym za życia nie wyróżniająca się Wiktoria, a zaraz za nią stoi przystojny diabeł Beleth. No nie powiem interesująca para diabłów. Gdzieś pomiędzy przechadza się Piotrek, nazywany przez naszą diablice Piotrusiem, co nie tylko denerwuje Beletha ale i mnie, a raczej wszystkich. Piękny trójkąt, wręcz idealny, zazdrość, podstępne zagrania (Beleth), walka o ukochaną, no nie powiem tu autorka się naprawdę popisała. "Drugoplanowe" postaci jak Azazel czy Kleopatra, wcale nie stoją z tyłu, są zbyt charakterystyczne. Jak by nie patrzeć większość bohaterów, nawet jeśli nie pojawiają się zbyt często jest wartych zapamiętania.

Sama książka mnie urzekła, autorka wykorzystała cały potencjał pomysłu, chociaż nie zawsze było tak kolorowo, opisy Beletha (których chcąc nie chcąc jest najwięcej) są praktycznie jednakowe, gadanie o złotych oczach po którymś razie męczy... Piotrek, Piotruś, lamus, obiekt westchnień Wiktorii. Niech mi ktoś powie że to bardzo interesujący bohater to wyśle mu Kubusia Puchatka, skoro jest na takim poziomie. I to jest student? No błagam, głupszego bohatera nie widziałam. W porównaniu do reszty jest na poziomie gimnazjum. Tu nie ma wymówek, nie raz już brałam pompony w myślach i krzyczałam:"Da-waj Be-leth. Za-bij go!" (i wyślij do nieba). Nie ma jak bohater stworzony do irytowania czytelników. Co gorsze Wiki go uwielbia, i nie da go skrzywdzić. I co jeszcze gorsze... ale tu się zamknę bo będzie spojler.

Bohaterowie o których specjalnie nic nie mówiłam, czyli m.in. Azazel, Kleopatra, Lucyfer, archanioł Gabriel, Śmierć i inni przedstawieni są tu od ludzkiej strony, ze swoimi zaletami i wadami. Warto przeczytać tę książkę choćby dla nich.


Kilka cytatów


"- Cały czas o nim myślę. - Westchnęłam.
Azazel milcząco pokiwał głową. Upił łyk kawy.
- Mam ochotę go zabić, lecz wiem, że mi nie wolno. Po za tym chyba bym nie umiała tego zrobić.
Diabeł lekko zbladł, ale nic nie mówił. Przełknął głośno kawę.
- Tak mnie złości to, co zrobił, jak się zachowywał. Wszystko mogłoby być inaczej. Moje życie mogłoby być inne. Mogłabym tyle osiągnąć.
Azazel nadal się nie odzywał. Lekko odsunął się ode mnie. 
- Tak go nienawidzę!!! Chciałabym, żeby było tak jak dawniej. Nawet nie wiesz, jak za tym tęsknię.
- Wiesz... - zaczął Azazel, ważąc słowa. - Może po prostu mu powiedz że nie chcesz się z nim całować... Beleth na pewno zrozumie. Po co od razu go zabijać?
Patrzyłam na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Co? Ja mówię o moim mordercy."

-A właśnie – podchwyciłam. – Bo legendy mówią, że można z tobą zagrać o Zycie. To prawda?
Śmierć machnęła lekceważąco ręką.
-Tak, ale ja zawsze wygrywam. To znaczy, nie udało mi się tylko trzy razy… Jednak to i tak nieźle jak na tyle miliardów istnień, które stanęły u bram targu.
- A w jakie gry…eee… nie wiem, jak to powiedzieć, przegrałoś? – zapytałam zaciekawiona.
To mogła być przydatna informacja. Może dam radę podpowiedzieć Markowi, jaką grę powinien zacząć trenować!
- Ech… nie ma się czym chwalić… Pewien informatyk miał umrzeć. No i zagraliśmy, kto napisze lepszy program. Następnie oba po sobie wypuściliśmy na rynek.
Programowanie jako gra…? To mógł wymyślić tylko informatyk…
- I co się stało?
- On napisał XP, a ja Viste… Nie wiem dlaczego, ale nikt nie pokochał mojej Visty… No i trzeba było dać mu kolejne trzydzieści lat…

"- Pomarańcze? - zapytałam.
- Mój drugi podwładny, Pedro, obiera w piwnicy dla mnie pomarańcze. Już od tygodnia - odparł. Wyobraziłam sobie, jak dużo musi to być pomarańczy.
- Po co ci ich aż tyle? - zdziwiłam się.
- Po nic. Ale Pedro ma na nie uczulenie."

I jeden cytat z "Ja potepiona"

-Boże przenajświętszy, to wy!- zawołał [Gabriel].
Nie miał jednak zbyt wiele czasu, by zdumieć się porządnie. Szatan zerwał się na równe nogi, zrzucając na ziemię talerz pełen eklerek, i krzyknął, pokazując palcem na Archanioła:
- HA!!! Użyłeś nadaremno!

Kolejne tomy:



wtorek, 14 kwietnia 2015

Losowy demotwator - genialne wynalazki codzienności i tamdeta


Demotywatory nadchodzę. 

Wszyscy znamy "galerie" demotywatorów kwejka i innych podobnych stron. Praktycznie 90% galerii to reklamy innych stron tego typu, żarty lub suchary i galerie z dupy wzięte w których skład wchodzą "fakty o których nie miałeś pojęcia" (co z tego że po internecie krążą od roku) i zdjęcia znane większości internetowej społeczności. (Zostały one niedawno odkryte przez autora galerii i myśli że szybki jest, tylko współczuć.)

Są jednak galerie które lubię.

Te od czasu do czasu pojawiające się galerie które inspirują. Galerie o produktach, które mają ułatwiać codzienne życie. Jak ta. Nie ukrywam, oglądam je tyko z ciekawości. No bo po co komuś takie etykietki, można je prościej zrobić samemu, ale odkrycie. No ale ładnie wygląda i o to tu chodzi.


Skoro ktoś to zrobił, to znaczy że ktoś inny chciał to kupić. 

"Jeżeli coś jest głupie ale działa to już nie jest głupie."

Nowa wersja mojego autorstwa:

Jeżeli coś jest nieprzydatne, ale ładne i ludzie to kupują. To znaczy że już możesz liczyć pieniądze.

Bo prawda jest taka ze ludzie kochają pierdoły. Ja sama lubię kupować szkicowniki z ładnymi okładkami, bo są ładne, a przecież nie zmieni to wartości rysunków wewnątrz nich.


Ludzie lubią nietypowe

Każdy z nas lubi patrzeć na rzeczy miłe dla oka. Nie ma się co dziwić, a co dopiero gdy są to rzeczy piękne i nietypowe (tyczy się to tez ludzi rzecz jasna ;( a ja taka brzydka jestem) Dlatego mimo że połowa galerii do mnie nie przemówiła, to było tam parę rzeczy które na 100% w sam raz nadadzą się na prezent. I tak powinny działać te wszystkie galerie. Powinny coś przekazywać i inspirować.





Malutkie Informacje

Ach, odłączyli mi prąd. Nie ma jak to cały dzień z zepsutym telefonem, który całego dnia nie wytrzyma bez ładowania. Pięknie, pięknie. w tym czasie wpadłam na genialny pomysł, no może nie genialny ale wygodny dla was i dla mnie. 
Wpisy będą się od teraz ukazywać bardzo regularnie, we 
wtorki, czwartki i soboty.

Dzięki temu wy będziecie mieć co regularnie czytać, a ja, czas aby porządnie pisać. ;)

Prawie zapomniałam, taka mała prośba, komentujcie. Nie musi się to odnosić jakoś szczególnie do danego posta (chodź było by mi miło) po prostu chciałabym  wiedzieć kto tu zagląda.

Tak więc nawet jak jesteś tu przypadkowo, zostaw po sobie ślad!




niedziela, 12 kwietnia 2015

Doodle


Zaczęło się


Rysowanie na marginesach, po zeszytach, książkach to musiało się tak skończyć. No i stało się rysuje doodle z automatu. Jakoś w 6 klasie podstawówki  zdarzyło mi się rysować różne wzorki, z czasem zaczęły one zajmować całe marginesy, dostępne im wolne przestrzenie, że pół roku temu zajmowały mi tyle miejsca w zeszycie od polskiego że nie miałam już czasami gdzie pisać. Postanowiłam ogarnąć te dziwne rozproszone linie i tak narodziło się moje bazgrolenie doodli w czystej postaci. No nie od pół roku doodli nie rysuje, ale zdarzyło mi się czasami coś w tym stylu narysować.




Doodle dla każdego


By tworzyć doodle nie trzeba mieć talentu! To takie proste. Abstrakcje mile widziane ;) Jakiś czas temu pojawiła się seria książek "Kolorowy trening antystresowy" Tak więc nawet jak samemu mimo wszystko nie potrafi się tworzyć doodli zawsze możemy skorzystać z tych gotowych "kolorowanek". Nie ukrywam że sama kupiłam esy-floresy, przecudowne są ^^




Doodle - nowa moda
No dobra bo jak się rozkręcę to nie skończę. Oto przykładowe doodle z internetu, bo doodle to nie tylko wzorki ;)

kerbyrosanes.deviantart.com

GenerallySpeaking.deviantat.com

sobota, 11 kwietnia 2015

Pechowy tydzień

Prawdę mówiąc, miałam nadzieję na spokojny powrót do szkoły. Nawet nie podejrzewałam jak złudne miałam nadzieje. Tak jak nic nie pisałam przez trzy dni, tak nie robiłam nic konkretnego. Ale za to dużo działo się wokół mnie.

Bez wielkiej motywacji wstałam w środę rano, około piątej i ruszyłam z walizką do szkoły. Nic wielkiego, po prostu nie chciało mi się we wtorek jechać do internatu. No ale to tylko tło. Kidy już (spóźniona na lekcje) dojechałam do Bydgoszczy  po drodze minęłam wspaniałe dzieło przypadku. Jakim cudem ten samochód dachował, tego nie wiem, dodajmy, że rano zazwyczaj stoi się w korku, cud po prostu cud. W każdym razie, kierunek szkoła, witam w plastyku lekcja malarstwa piętro drugie... Dostałam piękne kazanie za ilość moich prac dwie z pięciu, no tak, logiczne.  W-f i tu jak zwykle wszystkie dostajemy po dupie, żenada nie mam kondycji. Już wieczorem czułam zakwasy. Czwartek nadszedł niespodziewanie, wszystko szło nie najgorzej, znowu marudzenie o ilości prac na projektowaniu niewielkie zakwasy i nagle, dopadły mnie zakwasy, nawet usiąść nie mogłam, a jeszcze na podstawach przedsiębiorczości byłam pytana, jakim cudem, skoro ponad połowa klasy jeszcze nie była pytana? W internacie już ledwo żyłam. Nadszedł piątek, a z nim gorączka 39 stopni. Jedyny plus, znalazł się mój zegarek który zostawiłam na w-fie i piórnik który zgubiłam 4 miesiące temu. No i tym sposobem do dzisiaj siedzę w łóżku i zaległościami na ogonie.

Zostałam tylko ja i doodle w sudoku.





wtorek, 7 kwietnia 2015

Czemu nie nowy motyw?

Próbując podjąć walkę z motywem, a właściwie z jego znalezieniem, pojawił się problem. Przy okazji czytam sobie bloga vademecumblogera.pl jest fajnie tyko z jakiegoś powodu calutki czas nie mogę usiedzieć przed kompem pięciu minut. "Wszystko tylko nie czytanie" coś krzyczy mi w głowie. "Za dużo, za dużo!" Nie wiem czy to wina tych niezliczonych kolorów migających podczas wybierania, czy to wina zbyt dużej ilości informacji do przyswojenia, ale nie daję rady.

Jako że jestem samoukiem z wyboru, pewne rzeczy chcę zrobić sama. W tym motyw. Puki co staram się zrozumieć o co chodzi, z marnym efektem. Jeśli zna ktoś z was kogoś kto potrafi edytować motywy, będę wdzięczna za komentarz lub kontakt: kavversa@gmail.com

Chodzi o ten motyw: http://www.mybloggerthemes.com/2015/04/nature.html





poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Pisanie, mobilizacja i ćwiczenia

Zasadniczo piszę słabo, ewentualnie przeciętnie, poza tym niewyraźnie no itd.
Rysować tez najlepiej nie rysuję, ale tu idzie mi i tak znacznie lepiej. 

O co mi chodzi? O słowa talent i umiejętność. Jedno z drugim mają wiele wspólnego. Mając talent, a nie ćwicząc go (nie rozwijają umiejętności) nic z tego nie wyniknie. Jednak jeśli zaczniemy go rozwijać, to możemy się spodziewać miłych efektów. Tak samo, jeśli mówimy że nie mamy talentu i nic nie robimy, nic nie osiągniemy. Natomiast jeśli weżniemy się w garść i zaczniemy rozwijać nasze umiejętności, możemy osiągnąć tyle samo a nawet więcej niż ludzie posiadający talent.

Mówię to, bo denerwują mnie teksty, "ja tak nie potrafię". A robisz coś by potrafić? No nie wiem, ale ja tak znikąd nie rysuje jak rysuję. To kosztowało mnie trochę czasu.




Prawda jest jednak taka, że talent to wiele pracy, włożonej w rozwój swoich umiejętności. Nawet jeśli coś nie sprawia nam wielkich trudności, ich rozwijanie wymaga poświęcenia swojego czasu, a przecież moglibyśmy robić wtedy coś innego. Grając w grę z czasem staje się ona dla nas coraz prostsza, wiemy co i kiedy naciskać.


Dlatego jeśli ktoś mówi wam że nie potrafi i nic tym nie robi, 
to znaczy że nie chce potrafić.


Rysunek skończony

Udało się, 3h ale warto bylo ;)

Chętnie zapoznam się z waszą opinią.
Speedpaint tutaj



Do wykonania użyłam gotowych pędzli z CS6

'linie" - Line Soft Round
"puszek" - Airbrush Soft 
"do szkiców" - Chalk

inne:


Proces:






niedziela, 5 kwietnia 2015

Dziś o rysowaniu - Programy graficzne

Swego czasu, kupiłam tablet graficzny. Oszczędzałam, miałam, no to kupiłam. Spostrzeżenie pierwsze: Kup dopiero po tym jak się pozachwycasz. Kupiłam trochę za duży, nawet teczka A3 jest mniejsza. No ale mam to cudo i nie narzekam, bo komfort rysowania jest naprawdę wysoki. Tablet ten to intuos5 wacoma (obecnie intuos pro). 

Gimp

Razem z poszukiwaniem tabletu szukałam programów graficznych, znałam jeden - gimp. Jednak średnio mi sie podobał. Czyściłam wtedy skany, byłam edytorem w grupie zajmującej się tłumaczeniem mang. Gimp pasował mi do tego jak ulał, photoshop też może być, ale gimpa łatwiej obsłużyć, no i miałam go wtedy po polsku. Teraz możliwe że czyściłabym skany w photoshopie, jednak gimp ma swój klimacik (no i jest w 100% za darmo). Z grupy odeszłam, nie miałam czasu, jednak jeśli są chętni mogę zrobić poradnik (film czy pisemnie do wyboru) z działań edytora i typesettera.

gimp pl zanim coś klikniesz! Pamiętaj, nie "pobierz program" a "linki bezpośrednie" będzie szybciej ;)



Paint Tool Sai

Kolejnym programem był Paint Tool Sai, cudeńko używane przez sporą część ludzi, gdyby nie drobiazgi które zauroczyły mnie w CS6, rysowałabym tylko w nim. Właśnie w nim powstawały moje pierwsze prace. Nawet nie były jakieś tragiczne. Jeśli ktoś zaczyna rysować digital arty powinien go posiadać, choć początkowo wydaje się skomplikowany po kilku użyciach staje się bardzo prostu w obsłudze. Jedyne co mi przeszkadza to niemożliwość przesuwania okien z narzędziarzami - cześć można włączać i wyłączać , ale to akurat najmniejszy problem.



Photoshop CS6

No i Photoshop CS6, pewne drobiazgi czynią go lepszym od dwóch powyżej, ma więcej opcji, jednak nie wszystkie zrozumiemy tak od razu. jak każdy program wymaga trochę czasu by się z nim oswoić. Są jednak pewne drobiazgi, na przykład przesuwanie okien, zasób różnorodnych pędzli, filtry, i inne bardzo ciekawe funkcje które po prostu mnie zauroczyły. Choćby możliwość ustawienia obszaru roboczego i szybka jego zmiana.



ciekawostka z kołem barw link(YT)

A teraz to na czego nikt się nie spodziewał, moja praca ;)








Udanej Wielkanocy, jutro lany poniedziałek, sucha nie wstanę ;)