sobota, 18 kwietnia 2015

Zaczytana - "Ja Diablica" Katarzyna Berenika Miszczuk

Miał być post, a zamiast niego powstała inspiracja. Wciągnął mnie co prawda drugi tom, ale... Nieważne.  Zapraszam do minirecenzji ;)


"Ja diablica"


"Gdy dwudziestoletnia Wiktoria zostaje zamordowana, zaczyna nowe życie. Dosłownie. Trafia do piekielnego Los Diablos, gdzie dostaje intratną posadę diablicy. Jej zadaniem jest targowanie się o dusze zmarłych, czyli potencjalnych nowych obywateli Piekła. Jednak Wiktoria nie potrafi pogodzić się ze swoją przedwczesną śmiercią, dlatego ciągle wraca na ziemię. Postanawia też zawalczyć o miłość swojego życia i... wybrać między przystojnym diabłem Belethem a śmiertelnikiem Piotrem. Ja, diablica to wybuchowa mieszanka dwóch rzeczywistości - ziemskiej i piekielnej; to również korowód barwnych postaci, takich jak neurotyczna Śmierć, narcystyczna Kleopatra (tak, TA Kleopatra) czy diaboliczny Azazel, którego plan przewiduje zdobycie władzy nad całym światem piekielno-niebiańskim." (lubimyczytac.pl)




Wzloty i Upadki


Jako że recenzować za bardzo nie umiem, postanowiłam nikogo nie przynudzać.

Główną bohaterką jest niczym za życia nie wyróżniająca się Wiktoria, a zaraz za nią stoi przystojny diabeł Beleth. No nie powiem interesująca para diabłów. Gdzieś pomiędzy przechadza się Piotrek, nazywany przez naszą diablice Piotrusiem, co nie tylko denerwuje Beletha ale i mnie, a raczej wszystkich. Piękny trójkąt, wręcz idealny, zazdrość, podstępne zagrania (Beleth), walka o ukochaną, no nie powiem tu autorka się naprawdę popisała. "Drugoplanowe" postaci jak Azazel czy Kleopatra, wcale nie stoją z tyłu, są zbyt charakterystyczne. Jak by nie patrzeć większość bohaterów, nawet jeśli nie pojawiają się zbyt często jest wartych zapamiętania.

Sama książka mnie urzekła, autorka wykorzystała cały potencjał pomysłu, chociaż nie zawsze było tak kolorowo, opisy Beletha (których chcąc nie chcąc jest najwięcej) są praktycznie jednakowe, gadanie o złotych oczach po którymś razie męczy... Piotrek, Piotruś, lamus, obiekt westchnień Wiktorii. Niech mi ktoś powie że to bardzo interesujący bohater to wyśle mu Kubusia Puchatka, skoro jest na takim poziomie. I to jest student? No błagam, głupszego bohatera nie widziałam. W porównaniu do reszty jest na poziomie gimnazjum. Tu nie ma wymówek, nie raz już brałam pompony w myślach i krzyczałam:"Da-waj Be-leth. Za-bij go!" (i wyślij do nieba). Nie ma jak bohater stworzony do irytowania czytelników. Co gorsze Wiki go uwielbia, i nie da go skrzywdzić. I co jeszcze gorsze... ale tu się zamknę bo będzie spojler.

Bohaterowie o których specjalnie nic nie mówiłam, czyli m.in. Azazel, Kleopatra, Lucyfer, archanioł Gabriel, Śmierć i inni przedstawieni są tu od ludzkiej strony, ze swoimi zaletami i wadami. Warto przeczytać tę książkę choćby dla nich.


Kilka cytatów


"- Cały czas o nim myślę. - Westchnęłam.
Azazel milcząco pokiwał głową. Upił łyk kawy.
- Mam ochotę go zabić, lecz wiem, że mi nie wolno. Po za tym chyba bym nie umiała tego zrobić.
Diabeł lekko zbladł, ale nic nie mówił. Przełknął głośno kawę.
- Tak mnie złości to, co zrobił, jak się zachowywał. Wszystko mogłoby być inaczej. Moje życie mogłoby być inne. Mogłabym tyle osiągnąć.
Azazel nadal się nie odzywał. Lekko odsunął się ode mnie. 
- Tak go nienawidzę!!! Chciałabym, żeby było tak jak dawniej. Nawet nie wiesz, jak za tym tęsknię.
- Wiesz... - zaczął Azazel, ważąc słowa. - Może po prostu mu powiedz że nie chcesz się z nim całować... Beleth na pewno zrozumie. Po co od razu go zabijać?
Patrzyłam na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Co? Ja mówię o moim mordercy."

-A właśnie – podchwyciłam. – Bo legendy mówią, że można z tobą zagrać o Zycie. To prawda?
Śmierć machnęła lekceważąco ręką.
-Tak, ale ja zawsze wygrywam. To znaczy, nie udało mi się tylko trzy razy… Jednak to i tak nieźle jak na tyle miliardów istnień, które stanęły u bram targu.
- A w jakie gry…eee… nie wiem, jak to powiedzieć, przegrałoś? – zapytałam zaciekawiona.
To mogła być przydatna informacja. Może dam radę podpowiedzieć Markowi, jaką grę powinien zacząć trenować!
- Ech… nie ma się czym chwalić… Pewien informatyk miał umrzeć. No i zagraliśmy, kto napisze lepszy program. Następnie oba po sobie wypuściliśmy na rynek.
Programowanie jako gra…? To mógł wymyślić tylko informatyk…
- I co się stało?
- On napisał XP, a ja Viste… Nie wiem dlaczego, ale nikt nie pokochał mojej Visty… No i trzeba było dać mu kolejne trzydzieści lat…

"- Pomarańcze? - zapytałam.
- Mój drugi podwładny, Pedro, obiera w piwnicy dla mnie pomarańcze. Już od tygodnia - odparł. Wyobraziłam sobie, jak dużo musi to być pomarańczy.
- Po co ci ich aż tyle? - zdziwiłam się.
- Po nic. Ale Pedro ma na nie uczulenie."

I jeden cytat z "Ja potepiona"

-Boże przenajświętszy, to wy!- zawołał [Gabriel].
Nie miał jednak zbyt wiele czasu, by zdumieć się porządnie. Szatan zerwał się na równe nogi, zrzucając na ziemię talerz pełen eklerek, i krzyknął, pokazując palcem na Archanioła:
- HA!!! Użyłeś nadaremno!

Kolejne tomy:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz